Karpów (lub Karpno), to nazwa miejsca. Nie jest miastem, wsią, kolonią czy przysiółkiem. To po prostu miejsce na mapie, w Górach Złotych w leśnej głuszy, pomiędzy Lądkiem Zdrojem a Stroniem Śląskim w Kotlinie Kłodzkiej.

Jest jednak w tym miejscu rzecz szczególna.

Niewielki kościółek czy raczej leśna kaplica, która od 1995 roku stanowi sanktuarium myśliwych i leśników.

Skad się tam wziął?

Otóż – choć trudno w to uwierzyć patrząc na dookolny potężny las – istniała tam kiedyś wieś, która była tzw. wsią służebną zamku Karpień, ślady którego można znaleźć w niedalekiej odległości. Sam zamek został zniszczony w czasie wojen husyckich, ale wieś ocalała. Musiała być całkiem spora, bo posiadała nawet gospodę.
Niestety miała pecha, bo położona była w miejscu „strategicznym”, kilkaset metrów od dawnej granicy polsko-czechosłowackiej (była kiedyś taka granica). Po roku 1950 mieszkańcy zostali wysiedleni, a budynki i budowle zrównane z ziemią. Dzisiaj jedynie fragmenty fundamentów są pamiątką po osadzie. Ocalał tylko jeden budynek, czyli właśnie kościółek.

Z czasem i on zaczął zamieniać się w ruinę. Ironią losu zdaje się być fakt, że w tych ruinach w latach 80-tych spotykali się działacze opozycyjni Polski i Czechosławacji.

Jednak nie dane było, ażeby jego los się dopełnił. Na początku bowiem lat 90-tych XX wieku, wieloletni kapelan myśliwych i leśników województwa wałbrzyskiego ks. prałat Stefan Witczak zwany „Kruszynką”, w owym czasie proboszcz parafii w niedalekim Gierałtowie namówił leśników i myśliwych do odbudowy kościółka. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Zabrali się do pracy, której finał miał miejsce 4 listopada 1995 roku, kiedy to metropolita wrocławski dokonał rekonsekracji kościółka ustanawiając jego wezwanie imieniem Matki Bożej od Zagubionych.
W kościółek i okoliczny las zostało tchnięte nowe życie.

Od tego czasu odbywają się tu różne uroczystości.

Najważniejszą jest pielgrzymka i odpust leśników i myśliwych zawsze w pierwszą sobotę sierpnia z mszą o godzinie 16.00. Tę mszę zawsze celebruje kilku duchownych a byli wśród nich nawet kardynałowie, arcybiskupi i biskupi nie tylko z Polski ale również z zagranicy. Jako że Karpów położony jest ok. 10 km od głównej drogi, a do kościółka prowadzi typowa leśna droga, to wielokrotnie dostojnicy kościelni dowożeni byli samochodami terenowymi, a nawet konnym zaprzęgiem.
Druga ważna uroczystość to msza hubertowska w dniu patrona myśliwych i leśników 3 listopada. A trzecia to Pasterka w Wigilię Bożego Narodzenia odprawiana oczywiście o północy. Przy każdej uroczystości jest dostojna oprawa muzyczna, którą zapewnia Reprezentacyjny Zespół Muzyki Łowieckiej i Leśnej z okręgu wałbrzyskiego. To właśnie tam, w Karpowie, w leśnej głuszy najpiękniej brzmią takie pieśni jak „Po górach, dolinach”, „Barka”, czy w czasie Pasterki najpiękniejsze polskie kolędy grane na myśliwskich rogach.

W kościółku udzielane są również śluby i chrzty, a w maju odprawiane są nabożeństwa Maryjne.

I to właśnie w tym pięknym miejscu miał miejsce myśliwsko-leśny odpust w sobotę 6 sierpnia br. W uroczystości uczestniczyło kilkaset osób. Obecni byli przedstawiciele Sejmu RP, dyrekcji Regionalnej LP z Wrocławia i Nadleśnictw, władze okolicznych miast, władze Polskiego Związku Łowieckiego, kuracjusze i wczasowicze. Przybyło trzynaście pocztów sztandarowych kół łowieckich. Uroczystą mszę odpustową celebrował biskup świdnicki w obecności kapelanów leśników i myśliwych oraz proboszcza parafii Lądek Zdrój.

Wszyscy uczestnicy uroczystości ujrzeli Karpów mocno zmieniony. Wykonano bowiem nowe ławki dla uczestników odpustu, odnowiono elewację kościółka, utwardzono plac, wyrównano i utwardzono drogę dojazdową. Prace zostały wykonane szybko i dokładnie co było zasługą pracowników Nadleśnictwa Lądek Zdrój.

Tradycją tego miejsca jest to, że po zakończeniu uroczystości religijnych, wszyscy jej uczestnicy są częstowani specjałami myśliwskiej kuchni przygotowanymi przez leśników i myśliwych. Nie inaczej było w tym roku. Nikt nie odszedł głodny ani spragniony. W roku bieżącym leśnicy pokazali rzecz całkowicie nową tj. mini wystawę łowiecką.

Uczestnikami tegorocznego odpustu oprócz leśników i myśliwych było bardzo wielu kuracjuszy przebywających na leczeniu w uzdrowiskach kłodzkich. Tak jest zresztą każdego roku. Ludzie z Pomorza, Wielkopolski, Podlasia byli autentycznie wzruszeni przebiegiem, oprawą i organizacją całej uroczystości.

Jak to mówił ksiądz „Kruszynka”; „było i dla ducha i dla ciała”, a zaraz potem dodawał „nie odjeżdżajmy, pobądźmy ze sobą , bo nie wiadomo kiedy znowu dane będzie się nam spotkać”.
Zatem do zobaczenia za rok.

Napisał
Zdzisław Tadeusz Piotrowski

Udostępnij
Twitter
WhatsApp

Aplikacja mobilna

Nasza aplikacja to doskonały towarzysz każdego miłośnika łowiectwa, który pragnie pozostać na bieżąco z najnowszymi treściami związanych stron.

Bądź na bieżąco z newsami 📱